czwartek, 19 czerwca 2014

Zaginiona księżniczka cz.1

 Dawno, dawno temu, może nie aż  tak dawno. W wielkim kraju, a dokładniej w Konoha, królowała pewna rodzina. Król i królowa owego kraju mieli dwóch synów. Starszy miał 11 lat, a młodszy 8. Jak na swój wiek byli bardzo przystojni. Oboje byli również bardzo weseli i pomocni. Mieszkańcy wioski ich uwielbiali. starszy z braci, Itachi miał długie, kruczoczarne włosy, zawsze związane w kitkę oraz czarne oczy. Młodszy zaś, Sasuke miał krótkie, czarne włosy, jaki i czarne, jak smoła oczy. Ich matka Mikoto była piękną kobietą, wręcz można by było powiedzieć, że najpiękniejszą w królestwie. Długie, lekko kręcone, czarne włosy i oczy, tak jak reszta rodziny oraz łagodne rysy twarzy. Sam król Fugaku, też nie był brzydki. Tak, jak pozostali członkowie rodziny, miał czarne oczy i krótko ścięte, tego samego koloru włosy. Rysy twarzy miał ostre, wręcz srogie. Patrząc na niego pierwszy raz w życiu, można było stwierdzić, że jest surowy, nie miły z pozoru. Jednak jak się mówi pozory mylą, tak też było w tym przypadku. Gdy się go lepiej pozna, zobaczy się, że jest dobry, miły, wesoły oraz, co najważniejsze pomocny i sprawiedliwy.  Król, jak marzenie. Również był dobrym władcą, gdyż w jego kraju nikt nie chodził głodny i każdy miał miejsce do spania. Wszyscy byli szczęśliwi, no prawie…
Nadszedł dzień targu. Dzień, w którym można było kupić nowych niewolników. Król nie pochwalał zachowania ich właścicieli, więc nakazał szanować każdego niewolnika. Lecz i tak nie wszyscy postępowali zgodnie z jego rozkazem. Jednak  większość niewolników miała lepsze warunki, niż w innych krajach. Tego dna pod przebraniem, po targu przechadzała się sama Królowa. Współczuła tym ludziom, serce się jej krajało na ten widok.  W szczególności, gdy zauważyła małą, może 5 lub 6-letnią dziewczynką. Właśnie miała być licytowana. Czarnowłosa zatrzymała się przy tym stoisku i przyglądała się przebiegowi licytacji. Mała prawie była już sprzedana jakiemuś obleśnemu typkowi. Nie spodobało to się Mikoto, a widok tych pięknych zielonych oczu, przepełnionych bólem i strachem , przeważyło szalę. E ostatniej chwili krzyknęła sumę, odpowiednią do przebicia poprzedniej. I tak oto została właścicielką różowowłosej.  Podchodzą do kupca i wyjmując po drodze pieniądze, zdjęła kaptur.  Na widok jej twarzy, każdy z tam obecnych ukłonił się jej. Podeszła z uśmiechem do dziewczynki, wzięła ją za rękę i zaczęła się kierować w stronę powrotną, prowadzącą do pałacu. Obiecała sobie, że ze wszystkich sił przekona swojego męża, by Sakura mogła z nimi zostać i wychowywać się jak ich córka.  Bardzo ją polubiła. Kiedy już były na miejscu, czarnooka kazał swoim służką wykąpać małą, nakarmić i ubrać. Zwróciła się do zielonookiej, dodając jej słowa otuchy. Za nim się jeszcze pożegnała, powiedziała jej żeby się nie martwiła, bo zajmie się wszystkim osobiście.  Odeszła ostatni raz oglądając się za siebie i udała się do Sali tronowej, w której po zapytaniu jeden ze służek dowiedziała się, że ma tam przebywać król. Teraz najgorsze, przeszło jej przez myśl. Rozmowa z Fugaku, ale widząc uśmiech i ulgę na twarzy różowowłosej dodało jej  to siłę i pewnie weszła do Sali, by porozmawiać losie tej dziewczynki z mężem. W pomieszczeniu było sporo ludzi. To urzędnicy dyskutowali na temat kraju, z siedzącym mężczyzną w koronie, na tronie  w samych środku sali. Rozmowa udała się  i Sakura mogła z nimi zostać. Od razu po opuszczeniu Sali Tronowej, Mikoto udała się do dziewczynki, by poinformować ją o dobrych wieściach. Zielonooka bardzo się ucieszyła, aż wyściskała królową z radości. Brunetka odwzajemniła uścisk i łapiąc za rączkę, zaprowadziła ją do swoich synów, aby się z nimi zaprzyjaźniła. Gdy doszły do ogrodu, od razu podeszły do chłopców. Różowołosa na ich widok zarumieniła się i szybko schowała za plecami kobiety.
- Itachi, Sasuke to jest Sakura, Sakura to moi synowie – rzekła Mikoto wskazując na dwóch stojących przed nimi brunetów. Dziewczynka lekko wychyliła się za jej tyłu, lecz znów powróciła do poprzedniej pozycji.
- Witaj Saki-chan – powiedzieli równo młodzi Uchiha.
- Mamo, a dlaczego ona si ę przed nami chowa, czyżby się  bała? –zapytał Sasuke
- Nie synku, ona…
- Ja się niczego, ani nikogo nie boję!!!! – krzyknęła różowo włosa niemal wyskakując przed królową, z bojową miną. Lecz po chwili znów się zarumieniła i spuściła główkę w dół. Reszta zaczęła się śmiać. Sakura spojrzała na nich, a z jej oczu zaczęły kapać łzy. Od razu wszyscy zaprzestali śmiechu, a Itachi podszedł do niej i przytulił ją mówiąc:
- Nie płacz już. Nie masz po co
- A..ale wy się śmialiście ze mnie – powiedziała nie przestając płakać.
- Dlatego, że jesteś zabawna – rzekł Sasuke, podchodząc do niej i ocierając łzy. Złapał ją za rękę.
- Naprawdę?! – zapytała uradowana rózowowłosa, przestając płakać. Kolejny raz tego dnia się zarumieniła, tylko teraz bardziej.
-Tak, a teraz chodź się pobawić. Dobrze??- ona tylko kiwnęła głową, że się zgadza.
- Możemy mamo? – zapytał Itachi
- Ależ oczywiście. Bawcie się dobrze i przyjdźcie na obiad – odpowiedziała uśmiechając się i całując całą trójkę w policzki.
- Mamuś, no!!! Nie całuj mnie przy dziewczynie – rzekł z naburmuszoną miną Sasek
- Już dobrze, ty mój mały mężczyzno. Idźcie już. – odrzekła Mikoto machając im.
- Pa, pa mamo- powiedzieli odchodzący już chłopcy
- Do zobaczenia,  proszę pani – rzekła uśmiechnięta Sakura. Cała trójka poszła razem się bawić i tak zszedł im cały dzień. Mijały dni, lata, a oni wszyscy bardzo wyrośli i zmądrzeli. Między młodszymi Uchihami, a Sakurą powstała nie rozerwalna więź. Dziewczynę traktowali, jak młodszą siostrę, a ona rodzinę Uchiha za własną, której nie znała. Jak na razie nikt nie zauważył tego uczucia pomiędzy Sakurą, a Sasuke, które w przyszłości miało zmienić się w coś pięknego. Ale o tym dowiedzą się w jaki najmniej oczekiwanym momencie.
Dzień, jak co dzień. Promienie porannego słońca wpadały do pewnej komnaty, budząc przy tym piękną niewiastę. Powoli otwierała swoje oczy ukazując ich głęboko zieleń. Wstała rozglądając się po pomieszczeniu. Podeszła do szafy, biorąc suknie i udając się do łazienki. Wykąpana, w przygotowaną wcześniej przez służki ubrała się i zeszła do jadalni na śniadanie Od czasu, w którym królewska rodzina ją przygarnęła minęło 10 lat. Teraz miała 16 wiosen. ( kto, nie wie chodzi o 16 lat dop. autorki). Była bardzo urodziwą młodą kobietą w całym królestwie. Nawet przewyższała urodą samą królową. Wszyscy chłopcy, młodzi mężczyźni oglądali się za nią, lecz ona na żadnego nie chciała spojrzeć. W Glowie miała tylko widok młodszego księcia, swojego przyszywanego brata. Coraz częściej przyłapywała się na tym, że o nim myśli. Ale nie mogłaby się w nim zakochać. Za dużo rodzina Uchihów dla niej zrobiła, by tak było. Po za tym pewnie i tak nie spojrzały by na nią inaczej, niż jak na siostrę, za którą ją uważa. Więc pozostało jej zapomnieć, lub skrycie marzyć . Jednak pierwsze rozwiązanie jest lepsze, bo potem za bardzo by cierpiała, gdy jej ukochany będzie musiał ożenić się z inną, lub będzie chciał, co będzie jeszcze gorszym ciosem dla niej. Jednakże nie da się tak łatwo zapomnieć. Przy stole zobaczyła siedzącą Mikoto wraz z Itachim. Rozmawiali o czym ze sobą zawzięcie, jednak widząc ją zaprzestali i powitali ją.
- Ohayo Mikoto-sam, Itachi-kun – powiedziałam uśmiechając się i zasiadając obok bruneta.
- Dzień dobry Sakurciu, jak ci się spało? – zapytała królowa.
- Bardzo dobrze Mikoto-sam. O czym rozmawialiście, Itachi-kun? – zapytałam zwracając się do czarnookiego. Od razu oboje spoważnieli. Hmn… widocznie to jakiś naprawdę poważny temat.
- O niczym ważnym, naprawdę. Nie musisz się martwić –odpowiedział sztuczno się uśmiechając kobieta
- W porządku, jak tak mówicie. Wiecie może gdzie jest Sasuke-kun – widać było ulgę na ich twarzach po zmianie tematu. Coś musiało się złego wydarzyć, muszę się dowiedzieć co takiego.
- Jest na dworze, trenuje – rzekł Itachi
- Acha, dziękuje za posiłek. Miłego dnia. – rzekłam kończąc jeść kanapkę i odchodząc od stołu.
-  Sakura, zjedz coś jeszcze!! Krzyknął brunet.
- Oh Ci młodzi – westchnęła długowłosa widząc znikającą za drzwiami zielonooką. Dziewczyna szybko udała się na zewnątrz. Wzrokiem szukała bruneta. Zauważyła go odpoczywającego obok jeziora. Powoli i pocichł podeszła do niego. Chciała go pchnąć do wody, lecz ten szybko się odwrócił i złapał ją. W efekcie siedziała na jego kolanach, a on trzymał ją w tali.
- O kogo my tu mamy? Witam piękną  panią –rzekł uśmiechając się zadziornie. Ta cała się zaczerwieniła i spuściła górę. Jej włosy zakryły całą twarz. Sasuke ujął ją za podbródek i wziął go do góry. Dziewczyna była przymuszona spojrzeć na niego. Ten zaś znów się uśmiechnął, lecz tym razem szczerze i serdecznie.
- Wiesz, nie wiem czy ci mówiłem, ale ślicznie ci w rumieńcach – powiedział jeszcze szerzej się uśmiechając.
- Przestań Sasuke-kun – odpowiedziała strącając jego rękę i odwracają głowę w przeciwnym kierunku.
-Ha ha ha jesteś bardzo zabawna. To już an pewno ci mówiłem, prawda?- rzekł śmiejąc się. Na moich ustach również wpełzł uśmiech. Przekręciłam z powrotem głowę, i zauważyłam, że twarz czarnookiego jest bliżej, niż wcześniej. Zrobiłam się bardziej czerwona i szybko wstałam z jego kolan. Moja reakcja najwidoczniej go zdziwiła, gdyż zobaczyłam jego zdezorientowaną minę. Jednakże nie trwało to długo i on również wstał. Powoli kroczył w moją stronę, a ja cofałam się.
- Czyżby nasza wisienka, się mnie bała? – zapytał coraz bardziej się przybliżając, przy tym chytrze się uśmiechając.
- N…nie- odpowiedziała nadal idąc w tył.
-  To dlaczego się cofasz? – spytał zatrzymując się.
- B…bo…aaaaaa – nie zdążyłam skończyć, gdyż zabrakło mi gruntu pod stopami. Wpadłam do jeziora. Gdy się wyłoniłam ujrzałam głośnio śmiejącego się bruneta-To tak pogrywasz?- pomyślałam.
- Bardzo śmieszne, a teraz pomóż mi wyjść – rzekłam wyciągając rękę.
- Dobra, ale przyznaj było się z czego pośmiać- odrzekł podchodząc i łapiąc mnie za dłoń. Wtedy mocno pociągnęłam, a siły miałam dużo i wylądował obok mnie w wodzie. Teraz to ja zaczęłam się śmiać.
- Ha ha ha ha,… naprawdę.. haha jest się… hahah… z czego pośmiać – powiedziałam do wynurzonego już Sasuke.
- Zobaczymy jeszcze – odrzekł
- Co?? Co ty? – po chwili poczułam pociągnięcie w dół. Zostałam podtopiona. Oboje zaczęliśmy się chlapać, podtapiać, wygłupiać, jak w dzieciństwie. Tego właśnie mi brakowało. Gdy wyszliśmy byliśmy cali mokrzy. Zanim doszliśmy do zamku, to podłodze cali ubłociliśmy się. Na nasz widok królowa, aż się przeraziła. Pewnie wyglądaliśmy, jak jakieś potwory. Od razu do nas podbiegła, pytając co się stało.
- Co żeście robili, że tak wyglądacie? – zapytała zmartwiona czarnooka
- Nic takiego, mamo. Sakura  tylko wpadła do jeziora, a że taka łamaga nie umiała pływać, w takiej PŁYTKIEJ wodzie, musiałem ją ratować. –odpowiedział brunet, cwaniacko się uśmiechając.
- Ha, ha, co się stało, że jesteście cali w błocie? – zapytał wychodzący z zamku Itachi
- A to już sprawka Sasuke. Uparł się, by iść krótszą drogą, bardziej ubłoconą, po deszczu. W dodatku sam się poślizgnął i musiałam mu pomóc. W podzięce przytulił mnie, czego widzicie efekt.- rzekłam wskazując na siebie. Starszy syn wraz z matką zaczęli się śmiać. Zaś rózowowłosa wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z młodszym Uchihem.
- Jak tak Ci wesoło, to chodź przytulimy się. – zabrała głos zielonooka i zaczęła przybliżać się z otwartymi ramionami w stronę długowłosego. Ten, nie wiedząc co się dzieje, nie zdążył zareagować i został uściśnięty przez dziewczynę.
- Nie, Saki przestań – krzyczał próbując oderwać ją od siebie.
- Aaaaa… niedźwiadek!!! – wrzasnął Sasuke, szybko podbiegając i mocno tuląc ową dwójkę. Po chwili oboje oderwali się od Itachiego, śmiejąc się w niebogłosy.
- Zapłacicie mi za to!!! Moje wyjściowe ubrania… jestem cały brudny – majaczył starszy brunet.
- Hymnn…wyjściowe? Czyżbyś szedł na spotkanie małżeńskie? Czyli jakaś cię zechciała- powiedziała złośliwie różowo włosa.
- Taa, i to nie jedna, by chciała, ale teraz, przez ciebie, a raczej przez was, SPÓŹNIĘ SIĘ!!!! – rzekł zdenerwowany.
- Teraz muszę iść się przebrać – dodał i zaczął się kierować w stronę powrotną do wrót zamku, a za nim dziewczyna z chłopakiem.
- Hola, hola młodzi. W takim stanie nie wejdziecie do środka. Jak wam się chciało taplać w błocie to teraz do rzeki się opukać i dopiero możecie wejść – rzekła kobieta z groźną miną, zagradzając im przejście. Zrezygnowani udali się w stronę wody.
- Hej, mam pomysł. Kto pierwszy wygrywa, a ostatni to zgniłe jajo – krzyknęła zielonooka i zaczęła biec, a za nią obaj bruneci.
- Jak dzieci – powiedziała Mikoto uśmiechając się i weszła do zamku.
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
Mam nadzieję, że podoba się wam to co piszę i nadal ktoś to czyta :)
Pozdrowienia Aimi-chan :***

poniedziałek, 19 maja 2014

Głupi zakład, a zrodziło się coś wielkiego cz.4


 Limuzyna odwiozła mnie pod dom. Podziękowałam wszystkim za mile spędzony wieczór, a Itachi dostał buziaka w policzek. Chyba domyślił się, dlaczego go wybrałam. No tak, po to by zdenerwować Sasuke. 
Jednakże,  żegnając mnie Itachi, wyszeptał mi do ucha, że rozumie i wybacza. Wszyscy ,mnie pocieszali mówiąc, że będzie dobrze. Mam taką nadzieję. Kiedy odjechali udałam się do domu. Rodzice już spali, a Hiniata z Nejiem pewnie wrócą później. I dobrze. Niech się nacieszą swoimi połówkami. Ja takiego szczęścia nie miałam, zresztą jak zwykle. Zmęczona szybko się przebrałam  się w piżamę i wskoczyłam do łóżka, uprzednio nastawiając budzik. Niestety jutro konkurs, a muszę trochę zmienić repertuar, bo nie chcę, aby ze mną śpiewał, czy też grał ten Bufon. Nie myślałam nad tym długo, gdyż zmorzył  mnie sen. Następnego dnia wstałam o 9.00. Wykonałam poranne czynności i zabrałam się za zmienianie piosenek. Nim skończyłam, wybiła 14.00. Trochę mi zeszło, ale jeszcze ćwiczyłam, więc nie jest tak źle.  Zaśpiewam 4 piosenki. Myślę, że mamy szansę to wygrać. Do występu zostało mi jeszcze z jakieś 3h i 30 min. Muszę być wcześniej, bo jeszcze próba akustycznaWczoraj nie mogłam, bo niby jak? Na balu?  Odświeżyłam się i przebrałam, w przygotowane wcześniej ubrania. Była 15:30 , a na miejscu mam być o 16.40. Pozostało mi jeszcze ponad 1h czasu. Hymn, może odwiedzę jeszcze Akatsuki? Tak, to dobry pomysł. Wzięłam jeszcze portfel i komórkę, a na  niej  kilka nie odebranych połączeń i wiadomości. Wszystkie były od Sasuke. Phi… i co on jeszcze chce?? Wychodząc zamknęłam drzwi i udałam się do domu Aki. Porozmawiałam z nim trochę i razem pojechaliśmy na konkurs. Próba przebiegła całkiem dobrze. Nawet nie musiałam nic poprawiać. Choć na ostatnią chwilę zmieniłam repertuar, to i tak wyszło świetnie. Kiedy szłam, do Sali, w której miałam poczekać za nim impreza się rozpocznie, zostałam zaciągnięta do jakiegoś innego pomieszczenia.  Osoba, która to zrobiła, szybko zamknęła drzwi na klucz i już po chwili usłyszałam jej głos. 
- Dlaczego mnie unikasz???? – zapytał tuż przy moim uchu. Zamarłam. Nie to nie może być ON… Ale po co?
- Nie odpowiesz?? – nadal czekał na odpowiedź. Szok szybko minął. Wyswobodziłam się z jego ramion i odsunęłam na bezpieczną odległość.
- Nie mów, że nie wiesz??-   powiedziałam sarkastycznie.
- Nie za bardzo. – odpowiedział wnikliwie się na mnie patrząc.
- Daruj sobie. Idź do Karin to Ci powie. – rzekłam z jadem.
- Oszczędzę sobie drogi i ty mi powiesz. – odrzekł z chytrym uśmieszkiem.
- Niby po co? Przecież i tak nie jesteśmy i nie byliśmy prawdziwą parą. – powiedziałam  zimno.
- Byliśmy i jesteśmy. Nie gadaj głupot… Powiedz, dlaczego nie oddzwoniłaś? – odpowiedział i zaczął się przybliżać.
- Nie udawaj, że Ci zależy. Czyżbyś jeszcze nie wygrał zakładu?? – zapytałam. Zatrzymał się , a na jego twarzy na chwilę znikł chytry uśmieszek, lecz po chwili znów się pojawił.
- Nie wiem, o czy mówisz – powiedział, ponownie zaczynając się zbliżać. Zaczęłam się cofać, aż natrafiłam na ścianę, a ON był coraz bliżej.
- Odejdź i wypuść mnie... – powiedziałam z lękiem w głosie, za co od razu się skarciłam w myślach.
– Czyżbyś się bała ?? Nie ma czego. – odparł już przy moim uchu. Jego ręce były po obu stronach mojej głowy. Zablokował mi tym  drogę ucieczki.
- Nie boję się. – powiedziałam hardo.
- Naprawdę?? – rzekł, przybliżając twarz do mojej. W odpowiedzi odwróciłam głowę w bok.
- Jakoś tego nie widać. Wiesz… jeszcze jedno mnie zastanawia… dlaczego poszłaś na Bal z moim bratem??? – odrzekł, łapiąc mój podbródek i odwracając w swoją stronę.
- Hymm… dlatego, że jest we wszystkim od ciebie lepszy?-  powiedziałam, złośliwie się uśmiechając. Widać, że się tym zdenerwował, jednak od razu się uspokoił.
-Na pewno nie w tym… -gdy tylko to powiedział pocałował mnie. Całował tak czule, delikatnie a zarazem namiętnie. Sakura, weź się ogarnij!!!.... Szybko go odepchnęłam i oddaliłam się, podchodząc do drzwi. Zauważyłam zdziwienie na twarzy bruneta, jednak jak szybko się pojawiło, tak szybko znikło. Za drzwiami usłyszałam kogoś, więc zaczęłam pukać i wołać, aby ten ktoś otworzył. Po chwili, ku mojemu szczęściu, drzwi otworzyły się , a ja szybko się ulotniłam.  Spojrzałam na zegarek i prędko popędziłam w stronę sceny. Nie czekałam długo, na swoją kolej. Po wejściu na scenę zobaczyłam mnóstwo plakatów z moim imieniem. Uczniowie z naszej szkoły zaczęli wykrzykiwać : „Sakura”, „Dasz radę” itp. Wspomagali mnie.  Byłam im bardzo wdzięczna. Po usłyszeniu pierwszych nut, zaczęłam śpiewać, a reszta jeszcze głośniej mi kibicowałam. Szło mi bardzo dobrze, zważając na miny innych.
(piosenki w kolejności :
2.  Honey –sabotaż  pl http://www.youtube.com/watch?v=kalbAqkJI28
3. Kasia Cerekwicka- Na kolana http://www.youtube.com/watch?v=y3bmeafP778 
4Farba – Nie warte nic http://www.youtube.com/watch?v=UExpziWpKMA
Wszystkie te cztery piosenki były kierowane do Sasuke. Wyrażały one, moje uczucia względem jego zdrady . Zauważyłam, że musiał to zrozumieć. Jego wzrok mnie nie opuszczał mnie, ani przez chwilę. Przy ostatniej piosence, gdy była nieco dłuższa przerwa, zaczęłam bardziej przypatrywać się otoczeniu.

(Tekst dotąd czyli 2.10min, piosenki)
Przyznam się, że już wiem jaki naprawdę jesteś.
Tak już wiem!
Nie potrafisz obdarzyć miłością siebie, ani mnie!
Przyznam się, że wiedziałam o jej istnieniu
dawno już!
Pozwoliłam byś myślał, że ja nic nie wiem o was nic!
Wczoraj z nią, dzisiaj ze mną jesteś i mówisz,
że kochasz mnie!
I przysięgasz na całe swoje marne życie,
że tak jest!
Kiedyś jeszcze wierzyłam, że możesz się zmienić
i ze mną być!
Byłam głupia, naiwna,
Teraz wiem, że myliłam się.

OKŁAMAŁEŚ MNIE ZEMSZCZĘ SIĘ,
DOBRZE O TYM WIESZ.
ZDRADZIŁEŚ MNIE, TERAZ JA BĘDĘ RANIĆ CIĘ.
POCZUJESZ GORZKI SMAK,
POCZUJESZ TEN SAM BÓL.
ZDRADZIŁEŚ MNIE, TERAZ JA BĘDĘ RANIĆ CIĘ....

Nagle przeleciało mi przez głowę wiele obrazów. Chyba to były…wspomnienia? Nie mogłam dalej zaśpiewać, gdyż zakręciło mi się w głowie, a mikrofon wypadł z ręki, robiąc przy tym wielki hałas. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a ostatnie co poczułam, to że ktoś mnie złapał. Zemdlałam.
 Obudziłam się  w jakiś białym pomieszczeniu. Prawdopodobnie był to szpital. Próbowałam sobie przypomnieć, co się wydarzyło. Po chwili wszystko szybko do mnie wróciło. Rozejrzałam się nerwowo po  sali i zaczęłam wołać Peina. Od razu, jak na skinięcie czarodziejskiej różdżki, do pokoju wszedł rudowłosy.  Kiedy tylko zobaczył, że się obudziłam, podbiegł szybko i mnie przytulił.  Mocno się w niego wtuliłam.
- Pein, braciszku… Pamiętam, wszystko pamiętam- rzekłam cicho łkając. Czułam, że jego mięśnie się spięły, a on oderwał się ode mnie nie odzywając.
- Co??? – po dłuższej chwili w końcu się odezwał.
-  Odzyskałam pamięć. Pamiętam rodziców, ciebie, wypadek. Wszystko. – ponownie mnie przytulił, również płacząc, tyle że ze szczęścia. Po wyciszeniu się, zaczęliśmy na spokojnie rozmawiać o  dawnych lata.  Nie mogłam się nacieszyć z odzyskania tych wspomnień, dodatkowo zyskałam brata. Po godzinie przyszedł lekarz. Zbadał mnie i stwierdził, że wszystko ze mną w porządku.  Również cieszył się, że pamięć mi wróciła, gdyż już prawie stracił na to nadzieję. Hahahaha, ale wiara… Odchodząc powiedział, że zostałam wypisana i mogę już wyjść ze szpitala.  Pein bardzo się ucieszył, tak , jak ja .  Zielonooki oznajmił mi także, że urządzi  imprezę na moją cześć.  Po jakiejś półgodzinie, siedziałam już w samochodzie brata. Pojechaliśmy do mojego domu, a tam wszystko sobie wyjaśniliśmy z resztą. Państwo Hyuuga byli szczęśliwi , że wszystko ze mną dobrze i, że pamięć powróciła. Po rozmowie dokładnie już wiedziałam wszystko o sobie. Przed wypadkiem byłam gwiazdą, śpiewałam . Rodzice też byli sławni. Mama była architektem wnętrz, a tata architektem ogrodów. Pein zaś ma swój własny bar i restauracje, choć już wcześniej to wiedziałam. Ja, tak naprawdę nazywam się Haruno, Sakura Haruno.
Na imprezie powitalnej miałam zaśpiewać,  obwieszczając wielki powrót słynnej piosenkarki.  I tak tez się stało. Zaśpiewałam kilka starych kawałków, jak i też nowych, które od razu spodobały się publiczności. Znów stałam się gwiazdą. Byłam prawie, w pełni szczęśliwa. Bo czego można więcej chcieć, niż sławy, rodziny, przyjaciół, szkoły ukończonej z wyróżnieniem? Ale…, no właśnie. Zawsze jest jakieś  „ale”. W moim przypadku, to „ale” jest miłość. Głupia, nieodwzajemniona miłość. Jednakże to piękne, ciepłe uczucie...
Dzisiaj odbędzie się mój koncert, który ma rozpocząć moje tourne po całym świecie.  Założyłam nową kapele wraz z przyjaciółmi.  Okazało się, że Naruto, Neji, Tenten i Hiniata umieją grać na instrumentach. Oczywiście ze sobą wzięłam też pozostałych przyjaciół, czyli Ino i Kiba.  Przecież wakacje i koniec matury, to każdy może. Już za chwilę miał rozpocząć się nasz występ. Wszyscy znajomi, rodzina życzyli nam powodzenia… Nagle pomyślałam o Sasuke. Praktycznie nie widziałam go od konkursu, no oprócz rozdania świadectw ukończenia szkoły.  Nawet powiedziałam Itachiemu, by przekazał mu, że zapraszam go na koncert i chciałabym, aby się pojawił. Dałam mu bilet i specjalną wejściówkę za kulisy. Możliwe, że jednak nie chciał mnie zobaczyć. Pewnie tak,  po tym wszystkim. Jednakże to JA powinnam nie chcieć go spotkać, lecz tak nie jest. Moja miłość nie wygasła do niego, nawet po takim incydencie. Nie koniec już rozmyślania o nim. Czas zacząć show.
Po wejściu na scenę, uśmiech wpełzł mi na usta. Widziałam dużo fanów, osób z mojej szkoły, a nawet samą dyrektorkę. Śpiewając rozglądałam się, czy może czasem nie przyszedł. Jednak nie zauważyłam go. Ukuło  mnie coś w serca, ale muszę wytrzymać do końca i zapomnieć. Jeszcze jedna piosenka (http://www.youtube.com/watch?v=oA9hyvY40LU ).  Gdy utwór się skończył, podziękowałam publiczności za przyjście i powoli szłam w stronę wyjścia. Słysząc głos Naruto mówiący przez mikrofon, bym poczekała, zatrzymałam się. Byłam ciekawa znów wymyślił. Nie musiałam długo czekać. Po chwili rozbrzmiała muzyka, a niedługo potem tekst utworu. Poznałabym ten głos wszędzie -
- Nie, to nie możliwe- powiedziałam cicho. Zaczęłam patrzeć we wszystkie strony, w poszukiwaniu źródła tego śpiewu. Im bliżej było końca piosenki, tym coraz bliżej i głośniej  słyszałam ten głos. Zaczęłam wsłuchiwać się w jej tekst.  Ta muzyka mówiła o   tęsknocie za ukochaną osobą. Z początku byłam zdezorientowana, nic z tego nie pojmowałam. A jednak, gdy z tłumu wyłonił się Sasuke, wszystko stało się jasne. Co on sobie wyobraża. Phi… myśli, że jak zaśpiewa piosenkę, to mu od tak wybaczę? Czy on naprawdę sądzi, że jestem taka łatwa? Jego niedoczekanie.  On chyba czegoś tu nie zrozumiał. Ja mu jeszcze pokażę. Powoli wchodził na scenę. Nadal śpiewając podszedł do mnie.
Bez ciebie, bez ciebie
Połową serca bez ciebie
Bez ciebie, bez ciebie

Jestem połową serca bez ciebie
 Złapał za rękę i patrząc w moje oczy zakończył piosenkę. Nie wiedziałam co robić. Czy Goo odepchnąć, czy może raczej przytulić. W głowie miałam mały mętlik, ale zaraz udało mi się wszystko poukładać i wiedziałam jak to zakończyć.
- Sakura, naprawdę przepraszam. Wybaczysz mi?? – powiedział, wciąż patrząc w me oczy. Widziałam w nich nadzieje. Dobre sobie. Też ją miałam, myśląc, że on jest inny, ale jak to się mówi : „Nadzieja matką głupich”. Wciąż czekał na moją reakcje. Nie zastanawiając się dłużej, przytuliłam go.
- Tak – odpowiedziałam, a on mocniej mnie do siebie przytulił.
- Na serio?? Wybaczasz mi?? – nie mógł w to uwierzyć… i słusznie, bo to nie jest realne.
- NIE!!!! – krzyknęłam i walnęłam go z kolana w czułe miejsce. Usłyszałam od niego cichy pisk, a od publiczności przenikliwe „Uuuuuuuu” w formie współczucia. Odeszłam od niego na krok i widząc, jak się zwija z bólu, miałam zamiar sobie pójść.  Ale przed całkowitym  zejściem ze sceny, zatrzymało mnie coś, mianowicie  jego słowa.
- Tylko TYLE mi odpowiesz. Myślałem, że za takie coś, mocniej mi przywalisz. – rzekł z odrobiną sarkazmu. Wróciłam, gdzie wcześniej stałam  i chciałam ponownie go uderzyć, tym razem z liścia w twarz, ale jego postawa mnie zaskoczyła. St5ał nieruchomo, z zamkniętymi oczami, czekając na cios. Widząc to, zrezygnowałam i postanowiłam wygarnąć mu wszystko.
- A co mam Ci jeszcze powiedzieć? Co?? Nawet nie wiesz, jak mnie zraniłeś…… Myślisz, że jak zaśpiewasz sobie jakąś pioseneczkę, to wszystko będzie dobrze?? Wiesz, zmartwię Cię. Twój plan nie wypalił. Chyba, że sądziłeś iż przy takim tłumię moich fanów, grzecznie Ci przebaczę. Oj, lecz to nie ma dla mnie znaczenia. W moim sercu zostawiłeś głęboka ranę. Bawiłeś się mną i wyśmiewałeś z kolegami. Zrobiłeś zakład o błahostkę, a teraz czekasz na wybaczenie???? Jesteś żałosnym dupkiem.- to wszystko powiedziałam, cały czas się na niego patrząc. Wysłuchiwał mnie z pokorą .Od razu zrobiło mi się lżej na sercu, mogąc to powiedzieć. Po moich słowach, nadal stał i czekał, ale na co?? Kiedy powiedziałam co mnie dręczyło, odwróciłam się z zamiarem pożegnania z fanami i ulotnienia się stąd. Biorąc do rąk mikrofon, chciałam podziękować im za przyjście, jednak  naglę został mi on zabrany, a Uchiha przemówił.
- Niech każdy tu zebrany, dobrze słucha. Ja Sasuke Uchiha zraniłem, tutaj stojącą Sakure Haruno. Z tego powodu nie dziwię się, że uważa mnie za żałosnego, egoistycznego dupka, którym nie przeczę jestem. Jestem też najgorszym z najgorszych idiotów na świecie. Sakura, nie przepraszam, nie mam prawa tak Cię nazywać. Panno Haruno, jest mi naprawdę przykro. Masz rację. Dla zabawy założyłem się o Ciebie, z kumplami. Jednakże z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy.  Dzięki temu głupiemu zakładowi, zrodziło się w moim sercu coś niewyobrażalnie wielkiego. To miłość do Ciebie. Przez ten czas, spędzony z tobą, poznałem prawdziwą Ciebie. Wiem, że potrafisz być słodka, zabawna. Wiem też, że śpisz przy zapalonym świetle, bo boisz się, że kiedy zamkniesz oczy, to znów znajdziesz się w tym płonącym samochodzie. Jesteś szczęśliwa, gdy grasz na instrumentach i śpiewasz, choć nie zawsze wszystko idzie Ci dobrze. Jesteś piękna, modrą, wyrozumiała, serdeczna, dobra dla innych. Wiem , że nie zasługuję, na tak wspaniałą osobę, jak ty. Ba, nie zasługuję, nawet, aby Ci o tym mówić, a co dopiero prosić o przebaczenie. Wiem to wszystko. Ale najważniejsze co wiem to, to, że Cię KOCHAM  i nie chcę Cię stracić. Jesteś dla mnie wszystkim, całym moim światem. To właśnie ty pokazałaś mi rzeczywistość z innej perspektywy. Chce to widzieć codziennie, chcę CIEBIE oglądać każdego dnia. Panno Harumo, proszę, błagam wybacz mi…… - zakończył swój monolog i padł na kolana. Z much oczu popłynęły łzy. Nie wiem czy ze szczęścia, żalu, a może smutku. Po tym wszystkim, i ja wiem , co chcę mieć przy sobie, a raczej kogo. Teraz dopiero sobie to uświadomiłam, Chcę mieć jego, mojego Sasuke. Kłaść się i wstawać z nim. Podeszłam do niego. Najpierw mocno go przytuliłam, a potem namiętnie i zachlanie pocałowałam. Chyba nie muszę wam tłumaczyć, co to oznaczało. Powiem wam tylko na koniec słowa, które sobie powiedzieliśmy przed ołtarzem: „NA ZAWSZE RAZEM”…………………

#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
Jak widzicie, to koniec tej części, jak i partówki. Mam nadzieje, że podobało się wam. Z góry przepraszam za zaistniałe błędy i za tak długą nie obecność. Dziękuję wszystkim za wytrwałość i wiarę we mnie.

 Pozdrowienia Aimi-chan :*:*:*:

sobota, 15 marca 2014

Druga szansa


NIENAWIDZĘ CIĘ!!! Kiedy patrzę na Ciebie,  na twoje szczęście, coraz bardziej Cię Nienawidzę !! Tak szczerze Cię kochałam, wszystko wybaczałam, a ty jak mnie potraktowałeś?? Patrząc na Ciebie zawsze pragnęłam byś na mnie spojrzał choć na chwilę. Odezwał się byle jakim słowem.  I  w końcu moje prośby, marzenia ziściły się, ale co to dało? Jakim kosztem? Na początku było wspaniale. Czułe słówka, trzymanie się za rękę, codzienne widywanie się z Tobą, aż wreszcie nasz pierwszy pocałunek.  Początkowo były takie nieśmiałe, niepewne, jednak z czasem, po kolejnych spotkaniach przerodziły się w namiętne, żarliwe. Byłam  ogromnie szczęśliwa!! Jednakże przez jeden, głupi dzień wszystko się zmieniło, a moja radość prysła jak mydlana bańka.  Tego dnia poszłam Cię odwiedzić. Twój ojciec wpuścił mnie, nic nie mówiąc, spieszył się. Wiedziałam gdzie masz pokój, byłam już tu.  Powoli i cicho wchodziłam po schodach. Chciałam zrobić Ci niespodziankę, ale Ty zafundowałeś mi lepszą, której wolałabym nie widzieć. Będąc bliżej twych drzwi, słyszałam jakiś chichot. Najgorsze w tym, że nie był to Twój głos, a jakiejś dziewczyny. Już miałam wkroczyć z krzykiem „Co tu się dzieję???”, lecz powstrzymały mnie jej słowa. Chciałam się dowiedzieć, co jej odpowiesz. Mówią, że ciekawości to pierwszy stopień do piekła, i mnie ona tam może kiedyż doprowadzi.
- Ale co z twoją dziewczyna?? - zapytał damski głos. Nadsłuchiwałam dalej.
- Ona?? Jest dla mnie nikim, nic nie znaczy. Teraz mam Ciebie. - odpowiedział wodząc nosem po jej szyi, a następnie całując namiętnie w usta. Wszystko to widziałam i słyszałam, gdyż drzwi były lekko uchylone. Nie wytrzymałam i szybko zbiegłam po schodach, trzaskając drzwiami frontowymi. Na pewno było mnie słychać. Wybiegając z podwórka, usłyszałam Jego głos, wołający me imię z okna. Dla mnie oznaczało to koniec. Jaka ja byłam głupia. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam?? Miłość zaślepia.  Bawił się mną. Byłam dla Niego tylko zwykłą zabawką, którą po znudzeniu wyrzuca się do kosza. Tak się właśnie czułam. Po tym znienawidzonym dniu, zamknęłam się w sobie. On próbował się do mnie dodzwonić, pisał sms, w których przepraszał, i mówił, że chce wszystko wyjaśnić. Ale ja nie chciałam Go słuchać. Jego widok, chociażby głos, imię wypowiedziane przez kogoś, to wszystko sprawiało niewyobrażalny ból w moim sercu. Kochałam Go i nadal kocham, jednocześnie Nienawidząc. Zdradził mnie i to jeszcze z moją najlepszą przyjaciółką. Mniejszą krzywdę wyrządziłby mi, gdyby była to jakaś nieznajoma, lub inna dziewczyna ze szkoły, ale nie Ona. Nie wybaczę Im tego, NIGDY!!!. Doszło do tego, że nawet nękał mnie w domu. Przychodził i prosił bym wysłuchała Go, otworzyła drzwi. Nie raz cały dzień czekał pod mym oknem i przepraszał. Nie mogłam już tego wytrzymać. Wzięłam kilkanaście tabletek nasennych i połknęłam je. Powoli zaczynałam być senna, ostatnie co ujrzałam to JEGO, wbiegającego do pokoju. Zerknął na opakowanie, a potem podbiegł do mnie i widziałam już ciemność. Obudziłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. Zobaczyłam samą biel. Pewnie byłam w szpitalu, co oznacza, że nie udało mi się popełnić samobójstwa. Super!! Wyśmienicie!! Więc nadal mam cierpieć?? Odwróciłam się w stronę szafki, a na niej był dość duży bukiet świeżych, czerwonych róż. Ciekawe od kogo?? Z tego wszystkiego, dopiero co zauważyłam, że ktoś siedzi obok mnie i śpi. Poczułam jak się rusza, apotem uścisk na dłoni. Spojrzałam w tamtym kierunku. Okazało się, że był to ON. Siedział przy mnie i trzymał mnie za rękę. Powoli zaczął się budzić, a ja tylko patrzyłam. Gdy zrozumiał co się dzieje, od razu mnie przytulił. Siedziałam w bezruchu, czekają na Jego dalsze kroki. po chwili oderwał się i spojrzał w moje oczy. Czy On własnie płakał?? Nigdy nie widziałam, by to robił. Jeśli szybko stąd nie wyjdzie, to nie zapanuję nad sobą. Uczucia powróciły. Cały mur, który budowałam wokół siebie, nagle runął. Wystarczył Jego jeden uśmiech, jedno spojrzenie, a wszystko powróciło ze zdwojoną siłą. Odwróciłam głowę, aby na niego nie patrzeć. 
- Ja...Przepraszam, bardzo Cię przepraszam. Byłem głupi. Nie zrozumiałem co do Ciebie czuję, dopóki nie uświadomiłem sobie, że mogę Cię stracić. Gdyby nie moja upartość, nachalność i serdeczność twojej mamy, nie wiem czy byłabyś tu teraz cała i zdrowa. Dzięki temu, że mnie wpuściła, uratowałem Cię, lecz sądzę, że to właśnie przeze mnie to uczyniłaś. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybyś umarła i to jeszcze z mojego powodu. Chciałbym dostać od Ciebie drugą szansę. Będę cierpliwie czekał, możesz się ze mnie śmiać, wyzywać, bić, rób ze mną co tylko  zechcesz, ale wybacz mi !! Błagam, wybacz... -plącząc skończył swój monolog i wtulił głowę w mój brzuch. Nie wiedziałam co zrobić. Spróbować jeszcze raz?? Ale jeśli mnie znów skrzywdzi?  Nie podniosłabym się po tym. Widać, że Mu zależy. Gdyby tak nie było, to nie przepraszałby, nie pisał, nie dzwonił, nie siedział teraz ze mną. Po prosty olałby i tyle. 
- Nie chcę być znów zraniona. Nie zniosłabym tego. - rzekłam cicho. Na moje słowa popatrzył na mnie i szczerze się uśmiechnął.
- Obiecuję, że nie będziesz. Będę Cię chronił. Nikt, ani Ja nie skrzywdzi Cię więcej. Przyrzekam. - Jego oczy były przepełnione miłością, świeciły tym samym blaskiem, kiedy to po raz pierwszy wyznał Mi miłość. Mówił prawdę. Postanowiłam. Każdy zasługuje na drugą szansę. Mam nadzieję, że nie będę żałowała tego wyboru. 
- Dobrze, ale na moje zaufanie musisz zasłużyć. - odpowiedziałam przytulając Go. 
- Naprawdę?!?!?! Dziękuję, dziękuję Ci!!! Poczekam, ile będzie trzeba. Będę się starać, bo KOCHAM CIĘ, KOCHAM NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE!!!!! - rzekł uradowany i pocałował mnie lekko w usta, z czułością i delikatnością. Teraz byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. Mam kogoś, kogo kocha, a On kocha mnie. Co jest chyba najważniejsze w życiu każdej kobiety i mężczyzny. Mieć tę drugą połówkę. Osobę, która Cie zrozumie, pocieszy i po mimo twoich wszystkich wad i zalet, zaakceptuje. Może początek nie był najlepszy, ale koniec wspaniały..................
*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

Małe co nie co, mam nadzieję, że spodoba się wam. Przepraszam, że nie piszę za często ale mam dużo obowiązków i mało czasu. Wybaczcie :)
Aimi-chan

czwartek, 2 stycznia 2014

Głupi zakład, a zrodziło się coś wielkiego cz.3

Wyglądała przepięknie. Rozpuszczone,  lekko falowane włosy, delikatny makijaż, zaś na nosie brak okularów. Na sobie miała sukienkę sięgającą przed kolana, w barwie jasnej zieleni. Cały strój uwydatniał jej doskonałe kobiece kształty. W takim wydaniu wyglądała niczym anioł. Gdy skończyłem oględziny i znów spojrzałem na jej twarz, ujrzałem zadziorny uśmieszek. Trochę mnie to zdziwiło. Patrząc nie mogłem oderwać od niej wzroku, dopiero przebudziła mnie wypowiedź Senseia, wchodzącego do klasy.
- Co tu się dzieje? Do ławek, już! – rzekł rozglądając się po klasie i zasiadając przy biurku. Tak ,jak kazał cała klasa uczyniła, prócz jednej dziewczyny, która pozostała przy drzwiach.
- O mamy nową uczennicę w klasie. Szkoda, że mnie nie powiadomili  tym. – powiedział szaro włosy z lekko naburmuszoną miną, z czego wszyscy zaczęli się śmiać.
- Co was tak śmieszy, co??!!Cisza!!! Przedstaw się i powiedz coś o sobie –nauczyciel  zwrócił się do klasy, a potem do ”nowej”.
- Jaj sobie pan robi?? –zapytałam perfidnie. Zobaczywszy wściekłe spojrzenie Hatake, nie sprzeciwiając mu się dalej, odpowiedziałam.
- Hymn… Mam na imię Aimi Umari, przyszła pani Uchiha…. narzeczona obecnego tu Sasuke Uchiha, który siedzi i nabija się z ciebie, Sensei.- tu zwróciłam się do siwowłosego mężczyzny.
- Ta informacja nie była zbyt istotna, ale dobrze siadaj.- odpowiedział
- Pan na pewno mnie wkręca, tak??
-Słucham?!?! Dziecko, nie denerwuj mnie i siadaj koło swojego kochasia!!!! –powiedział z podniesionym już tonem głosy Kakashi.
- Nie wierzę, że Pan jest taki naiwny i łatwowierny - stwierdziłam kręcąc głową z nie dowierzaniem. Zgodnie z ”prośbą” nauczyciela siadłam sobie koło czarnowłosego.
-Zostało nam jeszcze 20 min. lekcji, a więc zajmijcie się sobą – oznajmił Kaszalot, wyciągając swoją zboczoną lekturę. Każdy niby zajął się czymś, a tak naprawdę cały czas moją ławkę obserwowali i plotkowali. Jak ja tego nienawidzę. W dodatku nikt, no może oprócz Neja i Hinaty nie zorientowali się, że to ja Sakura a nie ktoś inny.
- No proszę, nie wiedziałem, że mam narzeczoną. Rodzice musieli maczać w tym palce. Ale cóż… jestem im bardzo wdzięczny. Teraz mam piękną, inteligentną dziewczynę. Nieprawdaż Aimi Umaria, a raczej Sakura Hyuuga – Uchiha skończył swój monolog chytrze się uśmiechając i obejmując mnie ramieniem
- Że co???- krzyknęłam zdezorientowana. Cała klasa również była w szoku.
- No nie mówcie, że jej nie poznaliście.??- zadrwił- To nasza stara Sakurcia, tylko trochę inaczej wygląda, a na dodatek jest moją dziewczyną- rzekł wesoło brunet. W klasie zaś zaczął się szum i poruszenie oraz coraz więcej pojawiło się plotek.
- Co za bzdury wygadujesz?!?!?! Musisz być chyba chory. Ja  i TY???!! Pomarzyć sobie możesz. –odrzekłam wkurzona. Jak tak mógł. Choć sama tak powiedziałam, ale nie na poważnie, lecz on to inaczej potraktował.
- Wiesz masz rację… jestem chory z miłości do Ciebie. A te marzenia właśnie urzeczywistniam.- powiedział pochylając się składając namiętny pocałunek na mych ustach. Przez chwilę zapomniałam o bożym świecie, aż mi się zakręciło w głowie. Jednak nie trwało to długo, gdyż oderwał się ode mnie. Trwając w tym błogim stanie, nie usłyszałam dzwonka. Dopiero przebudziłam się, wtedy kiedy brunet wstał i poszedł, a klasa prawie opustoszała z uczniów. Ja również zebrałam swoją torbę i udałam się na następną lekcje. Do końca dnia unikałam Sasuke jak ognia, a na zajęciach siedziałam z kimś innym. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Po prostu musiałam sobie wszystko przemyśleć.  Wieczorem po namyśle wiedziałam co już uczynię. Chciałam się zemścić, prawda? Więc, tak też zrobię. Przemiana to dopiero początek. Teraz go w sobie rozkocham, a na końcu podlę rzucę, lub co najmniej bardzo upokorzę, Zapłaci mi za wszystko. Oby tylko wystarczyło mi na tyle siły i odwagi. Następnego dnia, w szkole zauważyłam, że każdy na mój widok zaczął coś szeptać, a niektórzy wskazywali na mnie palcem, tak jakby mówili „Patrz, to ona”. Hymn… pewnie chodziło o wczorajszą sprawę.  Szybko rozchodzą się tu  plotki. Może naprawdę myślą, że jestem jego narzeczoną, lub dziewczyną?? Można by to było wykorzystać, ale potem. Poszłam do szafki szkolnej, wziąć potrzebnych rzeczy, następnie udałam się do odpowiedniej klasy. W sali siadłam na swoje miejsce, obok Uchiha, a jego nadal brak. Po jakiś 5 min. zostałam otoczona wianuszkiem chłopców. Zdziwiło mnie to, ale bardziej to co mówili. Jedni próbowali mnie podrywać, drudzy zaś zapraszali na Bal. Nim zdążyłam w ogóle się odezwać, zostałam pociągnięta i wpadłam w czyjeś silne ramiona. Spojrzałam w górę i napotkałam czarne, hipnotyzujące oczy. Przeżyłam szok. To był Sasuke, ale czemu był taki….. zdenerwowany? Hymn..czyżby? Nie,  to nie możliwe. Wielki Sasuke Uchiha jest zazdrosny i to o mnie. Ha ha ha …. to też mogę wykorzystać w późniejszym czasie J. Wszystkich zebranych chłopaków wokół nas, zgromił lodowatym wzrokiem. W ten zrezygnowana grupka odeszła, a on nadal mnie trzymał. Chciałam się uwolnić, ale nie miał na tyle siły.
- Uchiha puść mnie – nic, zero reakcji.
- Nie słyszysz, puść!! – nadal nic. Wiem, mam pomysł. Może podziałać.
-Sasuke-kun, czy mógłbyś mnie już puścić?? – zapytałam uwodzicielsko. O dziwo zadziałało.
-Oczywiście kochanie, dla Ciebie wszystko.- rzekł równie uwodzicielskim tonem.
- Niemów do mnie kochanie, Uchiha!!- odrzekłam już swoim normalnym tonem głosu.
- A co się stało z Sasuke-kun? Hymn??- powiedział przybliżając się.
-Zniknął razem z twoim kochanie – odrzekłam patrząc wprost na niego. I to był mój słodki błąd. Zatopiłam się w jego pięknych oczach.
- Więc sprawię, że powróci- powiedział coraz bardziej przybliżając twarz do mojej.
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
Gdy już miałem ją pocałować, zadzwonił dzwonek, a ona szybko odwróciła głowę. W efekcie musnąłem jej policzek. Hymn..dobre i to. Lekcja minęła nawet spokojnie, no cóż wychowawcza. Więc wiadomo. Co dziwne, za każdym razem kiedy widziałem Sakurę na korytarzu w czasie przerw ,  Ona flirtowała z innymi chłopakami. Trochę mnie to denerwowało, więc wkraczałem do akcji. Wszystko skończyło się tym, że przez cały dzień różowowłosa była obejmowana przeze mnie i do końca lekcji chodziliśmy wszędzie razem. Jednak i tak próbowała zarywać do innych chłopaków, wiedząc, że działa mi to na nerwy. No, właśnie a nie powinno. Czyżbym był zazdrosny?? Jeśli tak to musiałbym coś czuć do młodej zielonookiej Hyuugi. Czy to możliwe??  Nie po prostu nie lubię, jak ktoś tyka moją własność. Tak, to jest to. Najlepiej jednak bym szybko to zakończył, bo mogłoby zdarzyć się coś ,czego bym nie chciał. Na razie zakład idzie w dobrym kierunku. Przemianę wykonała sama, a w dodatku chodzimy już ze sobą,  chyba…. No ale nie zaprzeczyła i też się nie zgodziła. Lecz coś jest nie tak. Ludzie nie zmieniają się tak szybko, a ona to zrobiła. Widocznie będę musiał mieć ją na oku. Kolejnego dnia wszystko wyglądało prawie tak samo. Ona flirtowała z innymi, ja ją pilnowałem, czyli chodziliśmy razem na każdej przerwie. W środę sceny się powtórzyły, jak i przez kolejne dni. Szkoła więc wywnioskowała, że jesteśmy prawdziwą parą. To znaczy, że wygraną mam w kieszeni. Teraz muszę się tylko upewnić, że jest we mnie zadurzona. Wygram to, jak nic. Za tydzień już Bal. Wszystko idzie po mojej myśli, nic już nie może się złego wydarzyć… W piątek pomogłem Sakurze zaliczyć egzamin Muzyki. Podgrywałem jej, a ona w końcu zaśpiewała przed caluśką klasą. Nawet wpadła pani dyrektor i była oczarowana jej śpiewem, tak jak inni.Oznajmiła również, że nasza szkoła bierze udział w konkursie muzycznym i, że dzięki Saki wygramy go. Zielonooka z początku nie była pewna co to tego, ale po namowach nauczycielki i Tsunade, zgodziła się w nim uczestniczyć. W sobotę odwiedziłem ją i o dziwo spędziliśmy całkiem miłe popołudnie, razem, sam na sam. Mógłbym to spotkanie, nawet nazwać randką. Obiecałem jej w tedy, że pomogę wybrać i ćwiczyć piosenki do konkursu. W każdym wolnym momencie ćwiczyliśmy. Przez to bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Zauważyłem, że na jej widok moje serce coraz to częściej przyśpieszało bicia. Przyłapywałem się na tym, że dużo i często o niej myślę przez ten cały czas. Trochę boję się mojej reakcji na jej osobę. Pewnie to nic takiego. Chociaż ostatnio miałem blokadę twórczą to i tak napisałem nawet świetną piosenkę. A najbardziej przeraża mnie w tym, to że ,tak jakby wyznaję w niej moje uczucia względem Sakury. A to nie dobrze, bardzo….
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
Te dwa kolejne tygodnie zleciały, jak „z bata strzelił”. Cały czas próbowałam wzbudzić zazdrość u Sasuke. I cóż, muszę przyznać, że się udało. Kiedy tylko zauważyłam, jakiegoś przystojniaczka zaczęłam z nim flirtować, robiąc to tak by czarnooki to widział, a jak zobaczył to od razu reagował. Już każdy uważał, że jesteśmy razem. Może to i dobrze?? Będę miała ulepszone zadanie, ponieważ brunet też tak uważa. Jak na razie zbliżyliśmy się do siebie. Od zeszłego piątku Sasuke pomaga mi w próbach na konkurs. Gdyż jak mnie usłyszała Dyrka na lekcji Muzyki, to nie dała mi spokoju, dopóki się nie zgodziłam wystąpić. Zgodziłam się po jej namowach i innych, twierdzących, że mam talent. W sobotę „mój chłopak” , jak to dziwnie brzmi, zabrał mnie na wspaniałą randkę. Jeśli dalej tak będzie, to nie wiem, czy podołam zerwaniu z nim. Dzisiaj był piątek , jutro Bal, a w niedzielę konkurs., czyli dużo roboty w ten weekend. Wielu chłopców zapraszało mnie nie na zabawę, lecz odmawiałam lub robił za mnie to Sasuke, twierdząc, że idę z nim. Jakby nie patrzeć to mnie nie zaprosił. Sam postanowił, że jeśli jesteśmy parą to powinniśmy pójść razem. Jednakże mogłabym iść kimś innym. Lecz postanowiłam, ze Bal to odpowiednia okazja do upokorzenia go i zerwania z nim. Więc idę z nim. Do końca dzisiejszych zajęć miałam tylko dwie lekcje. Ze względu konkursu dyrektorka zwolniła mnie i „mojego chłopaka”, byśmy poćwiczyli. Teraz szłam do Sali, w której miałam spotkać się z Sasuke. Gdy doszłam ujrzałam uchylone drzwi. Zerknęłam i zobaczyłam siedzącego już tam chłopaka z gitarą w ręce. Kiedy już miałam wchodzić, usłyszałam melodie i słowa wypływające z ust bruneta. Wycofałam się i przez uchylone drzwi słuchałam piosenki, wykonywanej przez niego. (Piosenka) Jaka piękna. Ciekawe dla kogo ją napisał. Gdy skończył powoli wchodziłam do pomieszczenia, lecz zatrzymałam się widząc jak podbiega do niego Karin, siadana jego kolana i całuje go namiętnie. Nie wychodziłam jeszcze, myśląc że ją od razu odepchnie. Jednak nie uczynił tego. Gdy już miałam wychodzić, zauważyłam kolegów Uchihy, a słowa jednego z nich zaciekawiły mnie, więc pozostałam.
 - No, no Sasuke. Nie myślałem, że Ci się uda. Moje gratulacje, stary. Wygrałeś zakład. – powiedział Sai.
- Wiesz, nie sądziłem, że jednak przemienisz i rozkochasz w sobie tą różowowłosą kujonkę  –rzekł Lee
- Brawo, misiu. Nareszcie będziemy mogli być razem. –powiedziała czerwono włosa, znów namiętnie całując czarnookiego. Nie mogłam już tego wytrzymać. Do oczu napłynęły mi łzy. Szybko stamtąd uciekłam. Nie obchodziło mnie już nic. Nawet to, żemogli mnie usłyszeć, gdyż trzasnęłam drzwiami. Wzięłam swoje rzeczy i wekspresowym czasie znalazłam się w domu.  Zamknęłam się w pokoju i dopiero teraz dałam większy upust łzą.  Po jakiejś godzinie płaczu, zmęczona zasnęłam.  Obudziłam się dopiero około 18.00. Dokładnie to zbudziło mnie pukanie do drzwi. Nie chętnie zwlekłam się z łóżka i je otworzyłam. W wejściu ujrzałam siostrę. Wpuściłam ją.
- Saki, coś się stało? Płakałaś? – zapytała zmartwiona, siadając na łóżku. Uczyniłam to samo.
-Nic takiego. Naprawdę. – odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając.
- A dlaczego tak szybko poszłaś? Przecież miałaś zrobić próbę z Sasuke??- rzekła zdziwiona, zarazem zaciekawiona.
-Źle się poczułam- skłamałam.
-Mogłaś powiedzieć. Sasuke się martwił, jak również i my.-prychnęłam na jej wypowiedź. Taaa martwił się. Niby czym? Tym, że jeszcze  przegrałby zakład? Jak ja mogłam mu uwierzyć. Głupia, głupia. Zresztą też próbowałam go wykorzystać. Więc po co się tak zamartwiam? Wylewam słone łzy za tego dupka? Nie warto.
- O właśnie, a pro po Uchihy. Pytał się o której ma po ciebie przyjść?-  powiedziała granatowłosa, lekko zamyślając się.
- O burej. Nie idę na Bal, a w szczególności z nim. – odrzekłam z zimnym tonem.
- Nande? Czyżbyś się z nim pokłóciła ? –zapytała
- Tak, można tak powiedzieć. Szczegółowo, to z nim zerwałam –odpowiedziałam z dumą.
- Że co?? Ale, jak?? Nie powiedział mi o tym –rzekła zdezorientowana.
-To już nie moja sprawa. Mogłabyś mu przekazać, że z nim nie idę???Proszę!!! – błagałam z maślanym oczkami.
- No dobrze. Jak chcesz – przełamała się. Ja ją za to, aż wyściskałam z całych sił.
- Dzięki. Bardzo Ci dziękuje.
- Nie ma za co. Zejdź na dół na kolację. – rzekła odwzajemniając uścisk i wstając z posłania. Po chwili nie było jej już w pomieszczeniu. Z radości rzuciłam się na łóżko. Hymn.. no to teraz nie będę musiała go widzieć. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i zeszłam na kolację. Po posiłku od razu udałam się od razu spać, do pięknej krainy Morfeusza, w której wszystkie pragnienia i marzenia spełniają się. Następnego dnia wstałam wyspana. Po pościeleniu łóżka wykonałam poranne czynności, zjadłam śniadanie i wróciłam  do swojego  pokoju. No cóż, nie idę na imprezę, więc nie mam co do roboty.  Po krótkim namyśle wiedziałam co już zrobię. Dawno nie widziałam, moich starych kumpli z paczki. Tak więc wyszłam na dwór i poszłam ulicę dalej, wschodząc do czerwonego domu. W salonie siedziało sześciu mężczyzn. Na mój widok dwóch z nich rzuciło się na mnie. Prawie zostałam uduszona przez nich.
- Dei, Tobi prze…stańcie…du..si.cie..mnie- rzekłam, ledwo łapiąc oddech. Po chwili zostałam puszczona. Przywitałam się z resztą.
- Hej wam. Co tam? – zapytałam.
- Nic ciekawego, wisienko – powiedział blond włosy chłopak.
- Tobi tęsknił za Sakurą. Saki nie odwiedzała nas długo. –rzekł czarnooki brunet, robiąc smutną minę.
- Cóż, nie miałam czasu. Pein, a gdzie jest Konan? – zapytał bardzo kolczykowanego, rudowłosego mężczyzny.
- Tutaj, kochana. – rzekł głos za mną. Odwróciłam się ujrzałam dziewczynę. Miała ona krótkie, niebieskie włosy, a w nie wpięta piękna, papierowa róża..
-Witaj, dawno Cię nie widziałam – powiedziałam, umiejąc się w jej kierunku
-Zobaczyłabyś dzisiaj, a no właśnie. Jesteś coś za wcześnie. Jeszcze sporo czasu do Balu.- odpowiedziała myśląc. Uuuu…. wpadka. Na śmierć zapomniałam. Miała mi pomóc ze strojeniem. Ha ha ha ha skleroza nie boli.
-To już nie aktualne. Nie idę.- uśmiechnęłam się.
-Czemu? Mów szybko –zapytał czerwono włosy chłopak- Sasori.
- No, bo …no…nie chce mi się- odpowiedziałam
- Coś kręcisz, ale i tak zaraz Cię zachęcimy- rzekł szarowłosy Hidan z błyskiem w oku-.
-Nawet jeśli, to nie mam z kim iść.- odrzekłam mając nadzieje, że dadzą mi już spokój. Jednak przeliczyłam się.
- Co z Sasuke??- zapytał, jak dotąd cicho siedzący, długowłosy brunet, o czarnych oczach. Był to Itachi, starszy brat tej kanalii Sasuke. Grrrr…..
- Nie wspominaj mi nawet o tym palancie.- odpowiedział mrożącym  tonem.
- Więc on odpada- powiedział Pein.
-To może ja?? – zapytał Deidara,  uśmiechając się zabójczo.
- A może nie? – odrzekł Pein złowroga się na niego patrząc. Wtedy wszyscy mężczyźni zaczęli się przekonywać i  przekrzykiwać z kim mam pójść. Nie odzywał się tylko starszy Uchiha. Hymn… no właśnie…. ITACHI!!!.
- Może ty ze mną pójdziesz, Itachi-kun??- zapytałam słodko się uśmiechając. Słysząc to, jak na komendę, każdy ucichł.
- Dobrze, i tak nie mam nic do roboty- odrzekł lekko się uśmiechając.
- Saki jest nie dobla. Nie chce iść z Tobim na Bal. Tobi goodboy – rzekł strasznie dziecinnym głosem Tobi, naburmuszając się. Chciało mi się z tego śmiać.
- Nie wiem, czy mogłabym wziąć tyle osób. Jednakże jeśli  jakoś wejdziecie, to możecie iść.-powiedziałam wyginając usta w serdeczny uśmiech. Od razu Deidara z Tobim uśmiechnęli się i zaczęli skakać wokół mnie, jak małe dzi8eci, przy tym śmiejąc się. Potem trochę jeszcze pogadaliśmy i zostałam zaciągnięta przez Konan na górę. Stwierdziła, że czas już się przygotować, choć do zabawy pozostałoj eszcze 4h. Ten czas był istną katorgą. Niebieskowłosa wysłała Sasoriego i Hidana po moją suknię do domu i tylko na ten moment wpuściła kogoś do pokoju. Gdy skończyła  byłam zachwycona efektem .(strój Sakury)Obie gotowe zeszłyśmy na dół. Dostałyśmy wiele komplementów, od płci przeciwnej. Cała zarumieniona udałam się wraz z resztą do Limuzyny, zamówionej specjalnie przez Peina, na ten szczególny dzień. Na miejscu, o dziwo wpuścili całą Akę. Okazało się, że Tsunade bardzo ich lubiła za czasów, gdy chodzili tu do szkoły. Dodatkowo pomogło im to, że biorę udział w tym konkursie muzycznym. Kiedy weszliśmy na salę, wszystkie pary oczu były zwrócone na naszym kierunku. Cóż byliśmy troszkę za głośno, jak wchodziliśmy. Niektóre osoby najwidoczniej były zdziwione, tym z kim przybyłam. Pewnie spodziewali się, że będę tu z Sasuke. A tu tak niespodzianka……

Widziałam go. Tego, którego najmniej chciałabym spotkać. Był bardzo zdenerwowany, wręcz wściekły. Chciał podejść, ale uniemożliwiła mu to Karin, chwytając go za rękę i ciągnąc go gdzieś. Odetchnęłam z ulgą Przynajmniej wreszcie do czegoś się przydała ta ruda małpa. Przez cały Bal, byłam zajęta. Tańczyłam na zmianę z każdym z Akatsuki. Najwięcej z Deidarą,Tobim i Hidanem. Nie co ja mówię.  Najwięcej to tańczyłam z Łasicą, bo w końcu chyba zauważył, że po jakim czasie miałam dość tej trójki. Nie, że ich nie lubię, ale denerwowały mnie te ich kłótnie. Za każdym razem tańczyłam z nimi, po pół piosenki, a resztę już z Itachim. Po północy ogłosili Króla i Królową Balu. Królem, był nie kto inny, jak Sasuke, a królową zaś, co mnie zdziwiło zostałam ja.  Oczywiście królewska para miała zatańczyć wolnego. Jednak  nie chciałam mieć już  z nim nic wspólnego, już nie. Koronę oddałam Karin, a sam udałam się do wyjścia, uprzednio prosząc starszego Uchihe byśmy już poszli. Długowłosy zrozumiał i wyszliśmy, a za nami reszta Akatsuki. Oczywiście Sasuke pobiegł za nami, a raczej za mną. Jednak nie zdążył.  Odjechaliśmy. Przypomniałam sobie wszystko co mi zrobił, a z moich oczu poleciały słone łzy.



#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
 Kolejna część partówki. Jeszcze jedna, która powinna pojawić się już w przyszłym tygodniu. I koniec tej partówki. Mam nadzieje, że was nie zawiodę i rozczaruję. Dziękuję Daten shi za skomentowanie mojego poprzedniego postu. Miłoby było , gdyby większej ilości osób zechciało się skomentować. To wiele dla mnie znaczy i motywuje do dalszego pisania. Oczywiście krytyka tez mile widziana, bo dzięki niej mogę poprawić swoje błędy i być lepsza w pisaniu.Mam nadzieję, że piosenka w miarę pasuję słowami. Bardzo długo szukała i najbardziej mi ona pasowała :)
Pozdrowienia :)  Aimi-chan