wtorek, 31 marca 2015

Zaginiona księżniczka cz.2

Mijały kolejne dni. Jednakże zauważyłam pewną różnicę w  zachowaniu Sasuke. Coraz mniej się uśmiechał,  chodził dziwnie zamyślony i stał się chłodny w stosunku do mnie. Próbowałam wypytać się go co mu  jest, ale za każdym razem  mnie zbywał i odchodził. Pytałam też innych, ale oni również nie odpowiadali lub szubko zmieniali temat. Wydawało mi się, że tylko ja czegoś nie wiem. Czegoś co może zmienić, bądź zrujnować mi życie……
Wstałam  jak zwykle wcześnie rano. Dzisiaj też zamierzałam spróbować się czegoś dowiedzieć. Po umyciu się, ubraniu i zjedzeniu śniadania, ponowiłam dochodzenie. Szukałam Sasuke z myślą, że dziś uda mi się coś z niego wyciągnąć.  Jak na złość nie mogłam go znaleźć.  Szukałam bite kilka godzin i nic. Zrezygnowana tym udałam się do ogrodu, by pomyśleć.
Słońce już zaszło, a na niebie pojawił się księżyc. Powoli kroczyłam w stronę jeziorka, podziwiając rosnące wokół drzewa wiśni. Kiedy już doszłam, ujrzałam siedzącego tam kruczowłosego. Znów był nieobecny.  Podeszłam i usiadłam obok niego. Pomiędzy nami trwała cisza. W końcu chciałabym się dowiedzieć, co go trapi i dlaczego mnie ignoruje. Prawie już się odezwałam, lecz ten nagle wstał i chciał odejść. Szybko wstałam i złapałam go za dłoń.
- Co się stało?? – zapytałam patrząc się na niego. Był odwrócony do mnie plecami. Nic, cisza.
- Dlaczego mnie ignorujesz?!?!?!! – zapytałam, tym razem głośniej i stanowczej.
- Nie twój interes. – odpowiedział bardzo oschło, wyrywając rękę.
- Właśnie, że mój! Jestem twoją przyjaciółką- rzekłam. Czarnooki zaś zaśmiał się , ale nie było to śmiech radosny, wręcz  przeciwnie- szyderczy.
- Z czego się śmiejesz?!?!?!! Co?? – zapytałam nieco zdenerwowana.
- Z Ciebie.- odrzekł odwracając się.
- Ale, dlaczego? – zapytałam, nie rozumiejąc go.
- Nie jesteś ani moją siostrą, ani przyjaciółką, czy znajomą. Jesteś zwykłą, nic nie znaczącą NIEWOLNICĄ. To, że moja Cię kupiła i traktuje miło, nie oznacza, że ja też muszę. Po prostu było mi Cię żal, dlatego tak postępowałem. Przyjaciółka? Dobre sobie. Tak naprawdę nic o mnie nie wiesz, i śmiesz się tak nazywać?- zabolało i to bardzo. W jego oczach widziałam kpinę i obrzydzenie do mnie.
- Sasuke-kun, ale…
- Nie masz prawa, tak się do mnie zwracać – przerwał mi- od dziś mów do mnie Panie. Nie proszona nie odzywaj się i masz wykonywać wszystkie moje polecenia, jak każda inna służąca, czy niewolnica
- Ale, mówiłeś… obiecywałeś, że będziemy zawsze razem i na zawsze przyjaciółmi – powiedziałam, łamiącym się głosem. Powoli do moich oczy zaczęły napływać słone łzy. Ponownie usłyszał ten jego śmiech, pełny irytacji i pogardy.
- Idiotka, uwierzyłaś w to? Zawsze razem… to nie do spełnienia. Jak wiesz, jestem księciem i prędzej, czy później będę musiał ożenić się z jakąś księżniczką. Nie pomyślałaś o tym? A, no właśnie. Nie powinienem Ci tego mówić, ale chce byś była uświadomiona. Niedługo już odbędzie się ślub. Mój i księżniczki Karin, z wioski deszczu. Jak widzisz mam pełno obowiązków, więc odejdź już.  – nie mogłam w to uwierzyć. Czy to ten sam Sasuke, którego znałam??? Jak on mógł, tak powiedzieć. Zrozumiałam, że rzeczywiście go kocham. Jednakże, jak powiedział, nie ma dla nas przyszłości. On ma już narzeczoną, która zapewne jest piękniejsza ode mnie i którą kocha. Jaka ja byłam głupia. Nigdy by mnie nie pokochał…
- Dobrze Panie, już idę. – z resztką dumy, która mi pozostała ukłoniłam się i odeszłam. Chciałam mu pokazać, że jego słowa nic dla mnie nie znaczą, ale skłamałabym. Kiedy już byłam wystarczająco daleko, puściłam się pędem do swojej komnaty, nie patrząc po drodze na kogo wpadam.  Na miejscu padłam na łóżko i dopiero pozwoliłam sobie na szloch. Chciałam być jak najdalej stąd, zapaść się pod ziemię, by nikt więcej nie skrzywdził mnie, tak jak On. Po kilkunastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi, a potem kojący głos Mikoto. By nie wzbudzić w niej podejrzeń, przestałam płakać. Również wytarłam oczy i policzki. Po wypowiedzeniu ode mnie słów „proszę”, weszła do środka.
- Sakuro, mogłabyś ze mną zejść na chwilę? Muszę Ci kogoś przedstawić. – zapytała podchodząc do mnie . W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Płakałaś? Czy coś się stało?- o nie, zauważyła- pomyślałam- spokojnie.
- Nie, to nic takiego. Naprawdę- zapewniłam
- Na pewno??
- Tak. Chodźmy już.- odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- W porządku, jak tam sądzisz. Jednak, pamiętaj mi zawsze możesz wszystko powiedzieć. – uśmiechnęła się serdecznie i przytuliła mnie. Odwzajemniłam uścisk. Gdy się oderwała, oby dwie ruszyłyśmy po schodach na dół. W wielkim salonie zauważyłam dwie postacie. Byli to  mężczyzna i kobieta. Mężczyzna miał krótkie, rudawe włosy, zielone oczy oraz był bardzo o kolczykowany. Kobieta zaś miała, krótkie do ramion niebieskie włosy, a w nie wpięty papierowy kwiatek. Oczy również miała koloru błękitu.  Rudowłosego, z koniś   kojarzyłam, lecz nie wiedziałam z skąd. W oczach zielonookiego  zauważyłam niedowierzanie, jak i szczęście?
- Sakuro, to jest Pein i Konan. To właśnie jest Sakura.- przedstawiła nas sobie długowłosa.
- Kochana, ci ludzie mówią, że znają twoich biologicznych rodziców.- nie wierzyłam w to co powiedziała. Czyli jednak oni żyją? Mam rodzinę???
- Sakura, czy mógłbym zobaczyć twoje znamię na szyi? – zapytał mnie Pein. Zdziwiłam się, bo niby skąd on o nim wie? Ale co mi szkodzi, nic. Za moją zgodą podszedł, a ja odsłoniłam miejsce, na którym widniało. Znamię to miało kształt półksiężyca, a w środku niego była gwiazda.

( Taki kształt miało to znamię dop. autorki)
Kiedy ją zobaczył, mocno mnie przytulił, mówiąc
- Jednak to prawda. W końcu odnalazłem moją jedyną siostrzyczkę. Jak ja za tobą tęskniłem.
- Co?? Sio…strę??? Że jak? Ale, jak to?? – zapytałam zdezorientowana, przecież pamiętałabym, ale… w tej właśnie chwili, sobie przypomniałam. Miałam brat, nawet dwóch. Już wiedziałam, dlaczego wydał mi się znajomy.
- Pein? Braciszku- zaczęłam płakać, lecz teraz ze szczęścia. Odnalazłam swojego krewnego, mojego kochanego brat.
- Pamiętasz mnie?? Bardzo się z tego cieszę!!- oderwał się ode mnie na chwilę, jednak po tych słowach znów poczułam uścisk.
- Ale, jak  mnie znalazłeś? Przez tyle lat nie miałam nikogo, dzięki Mikoto zostałam uratowana, żyję tu z nimi. Traktowali mnie przez ten czas, jak rodzinę. Za co bardzo dziękuje. – rzekłam i przytuliłam czarnowłosą.
- My też się z tego cieszymy. – odpowiedziała
- Wisienko, gdy atak się skończył, zaczęliśmy cię szukać, jednak nie mogliśmy znaleźć. Rodzice byli załamani, więc obiecałem im,  że odnajdę Cię. Podróżowałem i przeszukiwałem wszystkie krainy i wioski, aż w końcu dotarłem tu. Słyszeliśmy plotki o pięknej dziewczynie z różowymi włosami i szmaragdowym oczami. Miałam nadzieję, że to ty i nie myliłem się. A ta blizna, a raczej znamię nie jest przypadkowe. To dowód, że jesteś córką władców Wioski Gwiazd. Tak siostro, jesteś księżniczką, a ja księciem. Jesteśmy dwoma z trzech następców tronu Wioski Gwiazd. – tymi słowami zakończył swój monolog rudowłosy.
- Nie wierzę… Cały czas, gdzieś tam daleko miałam rodzinę, tą prawdziwą, biologiczną…- z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej nie. Jeśli znalazłam krewnych to oznacza, że muszę się ze wszystkimi rozstać. Jednakże chciałam uciec, przez Sasuke i nadarzyła się ku temu okazja. Po krótkim zastanowieniu, postanowiłam wykorzystać ją.
- To kiedy pojedziemy spotkać się z rodzicami??- zapytałam szczęśliwa, lecz odrobinę też smutna.
- Nawet dzisiaj!!- odpowiedział uradowany Pein.
-Mikoto, wiem że to szybko, ale zrozum. Dowiedziałam się, że mam bliskich i chcę ich zobaczyć. Dziękuję Ci za wszystko. Za to, że mnie wychowywałaś  przez ten czas,  za poświęconą mi uwagę.- zwróciłam się do Uchihy i mocno ją przytuliłam.
- Rozumiem Cię dziecko. Idź  się spakować i jedź. A i jeszcze pożegnaj się ze wszystkimi, bo na pewno będą za tobą tęsknić. Szczególnie Sasuke, no i ja. Byłaś, znaczy jesteś dla mnie jak córka, której nigdy nie miałam. Tu zawsze będzie dla ciebie dom.  Pamiętaj o tym i odwiedź na s czasem.- wzruszyłam się jej wypowiedzią. Wiem, że ona nigdy by mnie nie okłamała.
- Dla mnie też jesteś, jak druga matka. Opiekowałaś się mną, gdy nie miałam nikogo. Teraz, tak jak mówiłaś pójdę się spakować –odrzekłam uśmiechając się i wchodząc po schodach.  Gdy to zrobiłam, spakowałam się i wróciłam z moimi rzeczami na dół. Fugaku i Itachi również przyszli mnie pożegnać, jednak nie było Sasuke. Mogłam się po nim tego spodziewać. Nawet pewnie nie wie, że odchodzę. I dobrze. Nic by to nie zmieniło.
- Żegnam was i dziękuję za wszystko. – po kolei każdego uściskałam.
- A gdzie jest Sasuke? Na pewno chciałby się również pożegnać. – zapytał głowa rodziny Uchihów.
-Nie trzeba go wołać. Nawet prosiłabym, by nic mu nie mówić, gdzie będę i kim tak naprawdę jestem. Proszę, on ma swoje życie, a mną i tak się nie przejmie. – rzekłam z delikatnym uśmiechem. Zdziwili się tym, co powiedziałam. Cóż, taka prawda. Sam mi to powiedział, więc zapewnie tak jest.
- Czy coś zaszło między wami?- zapytała Mikoto z nutką troski.
- Nie nic, naprawdę.  Tylko proszę, obiecajcie mi, że nic nie powiedziecie Sasuke, błagam. - poprosiłam . Zgodzili się, ale widziałam w ich oczach nie pewności. Ostatni raz na nich spojrzałam i udałam się za swoim bratem. Za nim jeszcze weszłam  do karocy, zauważyłam bruneta.  Teraz mogłam pokazać mu, że jestem twarda, i że nic już dla mnie nie znaczy. Podeszłam do niego i ukłoniłam się.
- Panie chciałam Ci tylko podziękować za twoją dobroć, przez te lata. Teraz jeśli pozwolisz odejdę……… Na zawszę- ostatnie słowo rzekłam ciszej, ale tak by usłyszał. Ukłoniłam się ponownie i odeszłam. Weszłam do powozy, a wtedy odjechaliśmy. Na moim policzku poczułam jedną, samotną łzę, którą szybko starłam. Po moich słowach, widziałam w jego karych tęczówkach szok i niedowierzanie. Pewnie nie spodziewał się tego. Cóż, to już koniec. Teraz rozpocznę nowy rozdział mojego życia. Zapomnę o nim i stanę się dobrą i sprawiedliwą księżniczką, kolejną następczynią tronu Wioski Gwiazd…

^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*      Na początek chciałabym przeprosić, za tak dłuuuugą nie obecność. Nie mam dość czasu aby prowadzić moje blogi, lecz staram się. Tak szczerze nie pisałam już nic około roku, więc trochę trudno będzie znów mi zacząć. Mam nadzieję, że macie do mnie ogromną ilość cierpliwości. Wybaczycie mi??
Pozdrowienia dla wytrwałych Aimi-chan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz