Mijały
kolejne dni. Jednakże zauważyłam pewną różnicę w zachowaniu Sasuke.
Coraz mniej się uśmiechał, chodził dziwnie zamyślony i stał się chłodny w
stosunku do mnie. Próbowałam wypytać się go co mu jest, ale za każdym razem mnie zbywał i odchodził. Pytałam też innych,
ale oni również nie odpowiadali lub szubko zmieniali temat. Wydawało mi się, że
tylko ja czegoś nie wiem. Czegoś co może zmienić, bądź zrujnować mi życie……
Wstałam jak zwykle wcześnie rano. Dzisiaj też
zamierzałam spróbować się czegoś dowiedzieć. Po umyciu się, ubraniu i zjedzeniu
śniadania, ponowiłam dochodzenie. Szukałam Sasuke z myślą, że dziś uda mi się
coś z niego wyciągnąć. Jak na złość nie
mogłam go znaleźć. Szukałam bite kilka
godzin i nic. Zrezygnowana tym udałam się do ogrodu, by pomyśleć.
Słońce
już zaszło, a na niebie pojawił się księżyc. Powoli kroczyłam w stronę
jeziorka, podziwiając rosnące wokół drzewa wiśni. Kiedy już doszłam, ujrzałam siedzącego tam kruczowłosego. Znów był nieobecny. Podeszłam i usiadłam obok niego. Pomiędzy
nami trwała cisza. W końcu chciałabym się dowiedzieć, co go trapi i dlaczego
mnie ignoruje. Prawie już się odezwałam, lecz ten nagle wstał i chciał odejść.
Szybko wstałam i złapałam go za dłoń.
-
Co się stało?? – zapytałam patrząc się na niego. Był odwrócony do mnie plecami.
Nic, cisza.
-
Dlaczego mnie ignorujesz?!?!?!! – zapytałam, tym razem głośniej i stanowczej.
-
Nie twój interes. – odpowiedział bardzo oschło, wyrywając rękę.
-
Właśnie, że mój! Jestem twoją przyjaciółką- rzekłam. Czarnooki zaś zaśmiał się
, ale nie było to śmiech radosny, wręcz
przeciwnie- szyderczy.
-
Z czego się śmiejesz?!?!?!! Co?? – zapytałam nieco zdenerwowana.
-
Z Ciebie.- odrzekł odwracając się.
-
Ale, dlaczego? – zapytałam, nie rozumiejąc go.
-
Nie jesteś ani moją siostrą, ani przyjaciółką, czy znajomą. Jesteś zwykłą, nic
nie znaczącą NIEWOLNICĄ. To, że moja Cię kupiła i traktuje miło, nie oznacza,
że ja też muszę. Po prostu było mi Cię żal, dlatego tak postępowałem.
Przyjaciółka? Dobre sobie. Tak naprawdę nic o mnie nie wiesz, i śmiesz się tak
nazywać?- zabolało i to bardzo. W jego oczach widziałam kpinę i obrzydzenie do
mnie.
-
Sasuke-kun, ale…
-
Nie masz prawa, tak się do mnie zwracać – przerwał mi- od dziś mów do mnie
Panie. Nie proszona nie odzywaj się i masz wykonywać wszystkie moje polecenia,
jak każda inna służąca, czy niewolnica
-
Ale, mówiłeś… obiecywałeś, że będziemy zawsze razem i na zawsze przyjaciółmi –
powiedziałam, łamiącym się głosem. Powoli do moich oczy zaczęły napływać słone
łzy. Ponownie usłyszał ten jego śmiech, pełny irytacji i pogardy.
-
Idiotka, uwierzyłaś w to? Zawsze razem… to nie do spełnienia. Jak wiesz, jestem
księciem i prędzej, czy później będę musiał ożenić się z jakąś księżniczką. Nie
pomyślałaś o tym? A, no właśnie. Nie powinienem Ci tego mówić, ale chce byś
była uświadomiona. Niedługo już odbędzie się ślub. Mój i księżniczki Karin, z
wioski deszczu. Jak widzisz mam pełno obowiązków, więc odejdź już. – nie mogłam w to uwierzyć. Czy to ten sam
Sasuke, którego znałam??? Jak on mógł, tak powiedzieć. Zrozumiałam, że
rzeczywiście go kocham. Jednakże, jak powiedział, nie ma dla nas przyszłości.
On ma już narzeczoną, która zapewne jest piękniejsza ode mnie i którą kocha.
Jaka ja byłam głupia. Nigdy by mnie nie pokochał…
-
Dobrze Panie, już idę. – z resztką dumy, która mi pozostała ukłoniłam się i
odeszłam. Chciałam mu pokazać, że jego słowa nic dla mnie nie znaczą, ale
skłamałabym. Kiedy już byłam wystarczająco daleko, puściłam się pędem do swojej
komnaty, nie patrząc po drodze na kogo wpadam.
Na miejscu padłam na łóżko i dopiero pozwoliłam sobie na szloch.
Chciałam być jak najdalej stąd, zapaść się pod ziemię, by nikt więcej nie
skrzywdził mnie, tak jak On. Po kilkunastu minutach usłyszałam pukanie do
drzwi, a potem kojący głos Mikoto. By nie wzbudzić w niej podejrzeń, przestałam
płakać. Również wytarłam oczy i policzki. Po wypowiedzeniu ode mnie słów
„proszę”, weszła do środka.
-
Sakuro, mogłabyś ze mną zejść na chwilę? Muszę Ci kogoś przedstawić. – zapytała
podchodząc do mnie . W odpowiedzi kiwnęłam głową.
-
Płakałaś? Czy coś się stało?- o nie, zauważyła- pomyślałam- spokojnie.
-
Nie, to nic takiego. Naprawdę- zapewniłam
-
Na pewno??
-
Tak. Chodźmy już.- odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-
W porządku, jak tam sądzisz. Jednak, pamiętaj mi zawsze możesz wszystko
powiedzieć. – uśmiechnęła się serdecznie i przytuliła mnie. Odwzajemniłam
uścisk. Gdy się oderwała, oby dwie ruszyłyśmy po schodach na dół. W wielkim
salonie zauważyłam dwie postacie. Byli to
mężczyzna i kobieta. Mężczyzna miał krótkie, rudawe włosy, zielone oczy
oraz był bardzo o kolczykowany. Kobieta zaś miała, krótkie do ramion niebieskie
włosy, a w nie wpięty papierowy kwiatek. Oczy również miała koloru
błękitu. Rudowłosego, z koniś kojarzyłam, lecz nie wiedziałam z skąd. W
oczach zielonookiego zauważyłam niedowierzanie, jak i szczęście?
-
Sakuro, to jest Pein i Konan. To właśnie jest Sakura.- przedstawiła nas sobie
długowłosa.
-
Kochana, ci ludzie mówią, że znają twoich biologicznych rodziców.- nie
wierzyłam w to co powiedziała. Czyli jednak oni żyją? Mam rodzinę???
-
Sakura, czy mógłbym zobaczyć twoje znamię na szyi? – zapytał mnie Pein.
Zdziwiłam się, bo niby skąd on o nim wie? Ale co mi szkodzi, nic. Za moją zgodą
podszedł, a ja odsłoniłam miejsce, na którym widniało. Znamię to miało kształt
półksiężyca, a w środku niego była gwiazda.
Kiedy
ją zobaczył, mocno mnie przytulił, mówiąc
-
Jednak to prawda. W końcu odnalazłem moją jedyną siostrzyczkę. Jak ja za tobą
tęskniłem.
-
Co?? Sio…strę??? Że jak? Ale, jak to?? – zapytałam zdezorientowana, przecież
pamiętałabym, ale… w tej właśnie chwili, sobie przypomniałam. Miałam brat,
nawet dwóch. Już wiedziałam, dlaczego wydał mi się znajomy.
-
Pein? Braciszku- zaczęłam płakać, lecz teraz ze szczęścia. Odnalazłam swojego
krewnego, mojego kochanego brat.
-
Pamiętasz mnie?? Bardzo się z tego cieszę!!- oderwał się ode mnie na chwilę,
jednak po tych słowach znów poczułam uścisk.
-
Ale, jak mnie znalazłeś? Przez tyle lat
nie miałam nikogo, dzięki Mikoto zostałam uratowana, żyję tu z nimi. Traktowali
mnie przez ten czas, jak rodzinę. Za co bardzo dziękuje. – rzekłam i
przytuliłam czarnowłosą.
-
My też się z tego cieszymy. – odpowiedziała
-
Wisienko, gdy atak się skończył, zaczęliśmy cię szukać, jednak nie mogliśmy
znaleźć. Rodzice byli załamani, więc obiecałem im, że odnajdę Cię. Podróżowałem i przeszukiwałem
wszystkie krainy i wioski, aż w końcu dotarłem tu. Słyszeliśmy plotki o pięknej
dziewczynie z różowymi włosami i szmaragdowym oczami. Miałam nadzieję, że to ty
i nie myliłem się. A ta blizna, a raczej znamię nie jest przypadkowe. To dowód,
że jesteś córką władców Wioski Gwiazd. Tak siostro, jesteś księżniczką, a ja
księciem. Jesteśmy dwoma z trzech następców tronu Wioski Gwiazd. – tymi słowami
zakończył swój monolog rudowłosy.
-
Nie wierzę… Cały czas, gdzieś tam daleko miałam rodzinę, tą prawdziwą,
biologiczną…- z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej nie. Jeśli znalazłam
krewnych to oznacza, że muszę się ze wszystkimi rozstać. Jednakże chciałam
uciec, przez Sasuke i nadarzyła się ku temu okazja. Po krótkim zastanowieniu,
postanowiłam wykorzystać ją.
-
To kiedy pojedziemy spotkać się z rodzicami??- zapytałam szczęśliwa, lecz
odrobinę też smutna.
-
Nawet dzisiaj!!- odpowiedział uradowany Pein.
-Mikoto,
wiem że to szybko, ale zrozum. Dowiedziałam się, że mam bliskich i chcę ich
zobaczyć. Dziękuję Ci za wszystko. Za to, że mnie wychowywałaś przez ten czas, za poświęconą mi uwagę.- zwróciłam się do
Uchihy i mocno ją przytuliłam.
-
Rozumiem Cię dziecko. Idź się spakować i
jedź. A i jeszcze pożegnaj się ze wszystkimi, bo na pewno będą za tobą tęsknić.
Szczególnie Sasuke, no i ja. Byłaś, znaczy jesteś dla mnie jak córka, której
nigdy nie miałam. Tu zawsze będzie dla ciebie dom. Pamiętaj o tym i odwiedź na s czasem.-
wzruszyłam się jej wypowiedzią. Wiem, że ona nigdy by mnie nie okłamała.
-
Dla mnie też jesteś, jak druga matka. Opiekowałaś się mną, gdy nie miałam
nikogo. Teraz, tak jak mówiłaś pójdę się spakować –odrzekłam uśmiechając się i
wchodząc po schodach. Gdy to zrobiłam,
spakowałam się i wróciłam z moimi rzeczami na dół. Fugaku i Itachi również
przyszli mnie pożegnać, jednak nie było Sasuke. Mogłam się po nim tego
spodziewać. Nawet pewnie nie wie, że odchodzę. I dobrze. Nic by to nie
zmieniło.
-
Żegnam was i dziękuję za wszystko. – po kolei każdego uściskałam.
-
A gdzie jest Sasuke? Na pewno chciałby się również pożegnać. – zapytał głowa
rodziny Uchihów.
-Nie
trzeba go wołać. Nawet prosiłabym, by nic mu nie mówić, gdzie będę i kim tak
naprawdę jestem. Proszę, on ma swoje życie, a mną i tak się nie przejmie. –
rzekłam z delikatnym uśmiechem. Zdziwili się tym, co powiedziałam. Cóż, taka
prawda. Sam mi to powiedział, więc zapewnie tak jest.
-
Czy coś zaszło między wami?- zapytała Mikoto z nutką troski.
-
Nie nic, naprawdę. Tylko proszę,
obiecajcie mi, że nic nie powiedziecie Sasuke, błagam. - poprosiłam . Zgodzili
się, ale widziałam w ich oczach nie pewności. Ostatni raz na nich spojrzałam i
udałam się za swoim bratem. Za nim jeszcze weszłam do karocy, zauważyłam bruneta. Teraz mogłam pokazać mu, że jestem twarda, i
że nic już dla mnie nie znaczy. Podeszłam do niego i ukłoniłam się.
-
Panie chciałam Ci tylko podziękować za twoją dobroć, przez te lata. Teraz jeśli
pozwolisz odejdę……… Na zawszę- ostatnie słowo rzekłam ciszej, ale tak by
usłyszał. Ukłoniłam się ponownie i odeszłam. Weszłam do powozy, a wtedy
odjechaliśmy. Na moim policzku poczułam jedną, samotną łzę, którą szybko
starłam. Po moich słowach, widziałam w jego karych tęczówkach szok i niedowierzanie. Pewnie nie spodziewał się tego. Cóż, to już koniec. Teraz
rozpocznę nowy rozdział mojego życia. Zapomnę o nim i stanę się dobrą i
sprawiedliwą księżniczką, kolejną następczynią tronu Wioski Gwiazd…
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^* Na początek chciałabym przeprosić, za tak dłuuuugą nie obecność. Nie mam dość czasu aby prowadzić moje blogi, lecz staram się. Tak szczerze nie pisałam już nic około roku, więc trochę trudno będzie znów mi zacząć. Mam nadzieję, że macie do mnie ogromną ilość cierpliwości. Wybaczycie mi??
Pozdrowienia dla wytrwałych Aimi-chan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz